100 lat

Jesteśmy „na mieście”. Happeningi, stoiska, wypożyczalnie

Od tradycyjnego kolportażu literatury „od drzwi do drzwi”, przez stoiska oraz wypożyczalnie z Biblią i książkami, aż po reklamowe tramwaje i happeningi na Rynku Głównym i w innych częściach miasta. Od lat adwentyści zaznaczają swoją obecność w przestrzeni publicznej.

Od tradycyjnego kolportażu literatury „od drzwi do drzwi”, przez stoiska oraz wypożyczalnie z Biblią i książkami, aż po reklamowe tramwaje i happeningi na Rynku Głównym i w innych częściach miasta. Od lat adwentyści zaznaczają swoją obecność w przestrzeni publicznej.

„Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” (Mt 28,19). Do ostatnich słów Jezusa na ziemi adwentyści starają się podchodzić z wielką estymą. Nie wszyscy ruszają „na misję” do dalekich zakątków świata, ale przecież działać można też lokalnie.

Adwentystyczna aktywność nie ogranicza się do sobotniej liturgii, grup domowych czy spotkań modlitewnych. Nie ogranicza się też do przestrzeni kościoła. Od kiedy to tylko było możliwe, czyli od połowy lat 50. XX wieku, po II wojnie światowej i najcięższych obostrzeniach stalinowskich (wtedy Kościół adwentystyczny miał co najwyżej status tzw. „sekty tolerowanej”), adwentyści ewangelizowali w sposób publiczny.

Od domu do domu

Szybko jednym z najpopularniejszych działań ewangelizacyjnych stało się tzw. „chodzenie od domu do domu” (lub „od drzwi do drzwi”). We wspomnieniach dzisiejszych adwentystów takie wycieczki misyjne odbywały się „od zawsze”. W niedzielę od kilku do kilkunastu wolontariuszy wybierało się na krakowskie osiedla, aby proponować lekcje biblijne, periodyki chrześcijańskie czy zaproszenia na odczyty (wykłady) biblijne. W ten sposób adwentystami stali się m.in. Donata i Jarosław Dąbrowscy-Pouch, o czym więcej piszemy w artykule „Kim była Donata Dąbrowska?”.  Czasem, wraz z przedstawicielami innych zborów, organizowano wyjazdy do innych małopolskich miast, m.in. do Krzeszowic, Myślenic czy Skawiny.

W latach 60. pastor Marek Ignasiak stworzył tzw. grupy działania – ze swoimi liderami i ok. 6-osobowymi zespołami. W pierwszą niedzielę na takie wyjście stawiło się ok. 40 osób i 8 liderów, którzy w przypadku zainteresowania mieszkańców bloku spotykali się z nimi na lekcje biblijne.

Potem skupiano się na kolejnych terenach: kiedy powstawał zbór w Nowej Hucie, w sobotnie popołudnia adwentyści (przy ogromnym zaangażowaniu Bogdana Ostrowskiego i Kazimierza Zajmy) obeszli wszystkie okoliczne osiedla – os. Teatralne, Kolorowe, Słoneczne… Kiedy zawieszono działalność zboru na Podgórzu, skupiono się właśnie na tej części Krakowa. – Mieliśmy nadzieję, że dzięki systematycznej pracy misyjnej zbór uda się reaktywować. Niestety, działania nie przyniosły spodziewanych efektów, choć na tym terenie organizowaliśmy też koncerty czy kursy zdrowego gotowania w lokalnym domu kultury – mówi Zofia Włodarczyk, która przez ponad pięć lat wraz z Piotrem Pilarczykiem była zaangażowana w ten projekt.

Na tego typu akcjach przede wszystkim zachęcano do wzięcia udziału w Korespondencyjnym Kursie Biblijnym (dzisiejsze KSB), rozdawano książki roku (o tym więcej poniżej, w części o… tramwaju) oraz – najczęściej – gazetę Znaki Czasu. Szukano różnych pomysłów i rozwiązań – np. na okładce magazynu umieszczano naklejki informujące, że to przykładowy, darmowy egzemplarz, a obdarowani zainteresowani mogą zadzwonić pod podany numer telefonu, aby uzyskać kolejny.

Azory, Krowodrza, os. Łokietka, os. Podwawelskie, Bieżanów, Zwierzyniec, Dębniki, Prokocim, Prądnik Czerwony i Prądnik Biały. Te miejsca, w większości niedalekie ul. Lubelskiej, były dokładnie „opracowywane”, blok po bloku, zgodnie z planem. Od lat 90. przygotowywał je – wraz z mapkami – Tadeusz Pajka, przewodniczący sekretariatu misji krakowskiego zboru: – Wcześniej, jeszcze przed erą domofonów, dobrze chodziło się od drzwi do drzwi. Potem coraz trudniej – wspomina.

Stoiska z książkami

W 1983 roku zawieszono stan wojenny. Choć w kolejnych latach nie brakowało strasznych działań bezpieki – choćby w październiku 1984, kiedy porwano i zamordowano ks. Jerzego Popiełuszkę – można mówić o pewnej odwilży, widocznej np. we wzmożonej działalności Solidarności.

Taką odwilż widać też było w przestrzeni publicznej. Po szarych dniach stanu wojennego, wiosną tego roku, coraz więcej osób wychodziło na ulice. Na dobre rozkręcił się uliczny handel, swoje stoiska – z mięsem, warzywami, a właściwie ze wszystkim, co udawało się taniej kupić a drożej sprzedać – rozstawiano praktycznie wszędzie. Przed sklepami, na placach miejskich, w przejściach podziemnych kwitł swoisty biznes. Na początku nie wymagało to żadnych zezwoleń, książeczek sanepidowskich, a za zajmowanie pasa ruchu nie uiszczano opłat.

Krakowscy adwentyści dość szybko zainspirowali się takimi działaniami, wypełniając i tę niszę. Stworzyli obwoźne stoiska z Bibliami i książkami chrześcijańskimi. Mieczysław Miroń, zajmujący się w zborze oddziałem literatury, miał nawet swoje stałe miejsce – w przejściu podziemnym na Dworcu Głównym. Młodzież dość szybko podchwyciła tę inicjatywę. Zaangażowało się w nią wielu studentów. W tygodniu, kiedy w centrum miasta chodziło dużo osób (miejscowych, nie turystów!) od Mironia brali książki, stoliczek turystyczny, i ulicą Długą udawali się w stronę rynku.

Często rozstawialiśmy się w okolicach Sukiennic. Zawsze mieliśmy Biblie, do tego około sześć innych pozycji – nie za dużo, bo w końcu nosiliśmy to w turystycznych plecaczkach. Nie rozstawialiśmy się na długo, ale stojąc ok. 2 godziny i spokojnie sprzedawaliśmy 20-30 książek – wspomina Zofia Włodarczyk.

 

Po kilku latach wprowadzono nakaz pozwolenia na „stoliki”, podatki. Dostępne było jedno zborowe pozwolenie (na wspomniane stoisko na Dworcu Głównym), ale ten sposób obecności adwentystów „na mieście” tracił na popularności. Pewnym echem tych działań była zorganizowana w 2017 roku letnia wypożyczalnia książek na Nowym Kleparzu.  Niestety, w tych czasach książki „ze stolika” (a raczej ze stojaka) nie cieszyły się już większym zainteresowaniem.

 

 

 

W latach 80., kiedy adwentyści sprzedawali książki na stoiskach, zaczęto organizować wielkie wydarzenia ewangelizacyjne – jak te w sportowej hali Korony, na które każdego dnia przychodziło po kilkaset osób. Opisujemy je w artykule „XXX”. [LINK]

 

Bezpłatny przejazd tramwajem

W pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych polski Kościół Adwentystów Dnia Siódmego zainicjował nową akcję ewangelizacyjną – Misyjną Książkę Roku. Chodziło o wydrukowanie i rozdystrybuowanie podczas jednego roku minimum kilkudziesięciu tysięcy egzemplarzy, aby stała się bestsellerem. W 2009 roku wydano pierwszą z takich pozycji, „On przychodzi. Znaki nadziei”.

Niektóre zbory poszukując kreatywnych pomysłów na popularyzację książki zdecydowały się na wynajęcie autobusu lub tramwaju.  W te ślady poszli również adwentyści w Krakowie. Przez trzy godziny przez krakowskie torowiska jeździł bezpłatny tramwaj, w którym zamiast kasowania biletów w tej samej cenie zachęcano do zakupu książek. Sprzedano ich ponad 100, pasażerom rozdawano też zimną wodę i ulotki informacyjne.

Naszą tramwajową kampanię pamiętam bardzo dobrze, bo w ten sam dzień zdawałem egzamin na prawo jazdy. Nie byłem pewny, czy udać się na tę akcję. Poszedłem, przez pierwsze dwie godziny zachęcając przez megafon do wsiadania do tramwaju. Potem taksówką pędziłem do słynnego krakowskiego MORD-u. Zdążyłem i co więcej zdałem egzamin – wspomina Michał Rakowski.

Dwa lata później powtórzono happening z wykorzystaniem tramwaju. Przy okazji promowania kolejnej „książki roku” pt. „Obiecująca przyszłość”, kilkunastu wolontariuszy miało takie same koszulki, a tramwaj był obklejony banerami.

 

Innymi kreatywnymi pomysłami na popularyzację książek w miejscowościach niezamieszkanych przez adwentystów były np. misyjne spływy kajakowe.  Na jednym z nich, na rzece Nidzie w 2013 roku, brała udział blisko 10-osobowa grupa z Krakowa.

 

Masowe rozdawanie gazet

Pod koniec lat 90. ogromną popularność w polskich metropoliach zyskały darmowe gazety dystrybuowane przez kilkuset kolporterów w najruchliwszych punktach miast. Polacy jadąc do pracy z przyjemnością czytali takie tytuły, jak „Metro”, „Metropol, czy „Dzień dobry”. Po adwentystach w Warszawie, którzy postanowili stworzyć podobny gazetowy format i rozdawać go na słynnej „patelni” (przy wejściu do jedynej ówcześnie linii stołecznego metra), również kolejne miasta postanowiły powielić ten schemat.

W 2011 roku we współpracy ze „Znakami Czasu” przygotowano gazetę nawiązującą do tematyki „Roku 2012 – czy jesteś gotowy”, związanej z głośną przepowiednią o końcu świata. Rozdano 50 tysięcy egzemplarzy. Ten rekord pobito już rok później, kiedy gazet wydrukowano aż 70 tysięcy, a zatem mógł je otrzymać co 10. mieszkaniec Krakowa!

Rozdawano je podobnie, jak wspomniane gazety bezpłatne – na skrzyżowaniach, przystankach autobusowych, pod Bagatelą, Halą Targową, na Rondzie Mogilskim czy na Kapelance. Okazjonalne „Znaki Czasu” wrzucano też do skrzynek pocztowych.

Pierwsza polska kampania społeczna zachęcająca do odpoczynku

6 czerwca 2015 zainaugurowano jeden z najdłużej realizowanych przez krakowskich adwentystów happeningów – bo trwający przez ponad dwa lata (nie licząc kolejnych miast wykorzystujących koncept, np. w Lublinie w 2018 roku).

Adwentystyczni wolontariusze zachęcali do wartościowego odpoczynku – w ramach mocno komentowanej w mediach kampanii społecznej Sobotnia Sofa rozstawiali w najbardziej zatłoczonych miejscach miasta wypoczynkową białą kanapę. Spotkali ponad 1,5 tys. krakowian oraz turystów, rozdając 60 litrów schłodzonej wody w najbardziej upalne soboty.


Europosłanka Róża Thun na Sobotniej Sofie. Fot. Liza Bishareva

Podczas pierwszych „urodzin” materiał o happeningu wyemitował popularny wówczas Teleexpress.

To już rok, od kiedy uczą krakusów odpoczywać – zabrzmiał ciepły głoś Macieja Orłosia (Teleexpress TVP1) 14 maja 2016 roku, dokładnie o godzinie 17:08. – Wolontariusze organizujący kampanię społeczną Sobotnia Sofa tym razem ustawili mebel pod Wawelem. Mieszkańcy siadają na sofie i zwierzają się z tego, czy są dostatecznie wypoczęci. Rok temu zasiadło na niej kilkaset osób. Prawie wszyscy twierdzili, że nie mają kiedy odpocząć. A przecież w Krakowie ponoć czas płynie wolniej – powiedział dziennikarz oglądanego wówczas przez 2,8 mln osób magazynu informacyjnego. O inicjatywie informował też ogólnopolski Onet.pl [https://wiadomosci.onet.pl/kraj/rok-sobotniej-sofy/8vvvzh], Radio Kraków [http://www.radiokrakow.pl/wiadomosci/krakow/krakowscy-studenci-zachecaja-do-odpoczynku-na-sobotniej-sofie-31623/], Dziennik Polski [https://dziennikpolski24.pl/sofa-przy-bagateli-zachecala-przechodniow-do-odpoczynku/ar/10563411], Gazeta Wyborcza. [https://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,44425,17922743,Sofa_z_Londynu_pod_Wawelem__Usiadz_i_odpocznij.html]

 

Sobotnia Sofa towarzyszyła krakowianom w wielu popularnych miejscach – pod Smokiem Wawelskim, między Barbakanem i Bramą Floriańską, na ul. Szewskiej, w Parku Krakowskim, Parku Lotników Polskich czy na Placu Centralnym. Każdorazowo organizowane było pozwolenie w Urzędzie Miejskim.

Inne happening, czyli Luter i Doss w Krakowie

Postarzone drzwi, gwoździe i 95 tez wbijanych przez samego Marcina Lutra. To sposób młodych adwentystów z Krakowa na popularyzowanie 500-lecia rozpoczęcia reformacji. Na pomysł wpadli wraz z pastorem Markiem Micykiem przy okazji Światowego Dnia Młodzieży w 2017 roku.

 

Akcję w roku jubileuszowym wielokrotnie powtarzano: w wakacje, na Targach Książki, w kolejnych polskich miastach, czy wreszcie dokładnie w dzień 500-lecia, 31 października 2017, na krakowskim Rynku – co odnotował lokalny portal LoveKrakow.pl.

Galeria:

 

W większości przypadków w rolę Lutra wcielał się Klaudiusz Wiśniewski – w młodości pasjonat aktorstwa. – Przechodnie na Rynku Głównym z zaciekawieniem podchodzili i pytali o to, co tu się dzieje. Zazwyczaj mówiłem im, że Reformacja to nie tylko interesujące wydarzenie z podręczników do historii. Podkreślałem, co dziedzictwo Lutra zmienia w moim życiu: to, że reformator zaznaczył, iż należy zacząć używać umysłu, że zawdzięczamy mu brak handlu odpustami – opowiada wolontariusz przebrany za Lutra.

 

Innym razem, już w 2010 roku, grupa kilkunastu osób – w jednakowych koszulkach oraz osobą przebraną za… papierosa – reklamowała zbliżające się spotkania antynikotynowe.

Happeningi często były organizowane przy okazji adwentystycznych Światowych Dni Młodzieży, zazwyczaj w marcu. Młodzi adwentyści rozdawali w Krakowie jabłka czy cukierki ze stewią – zawsze z dobrym słowem, informacjami o zdrowiu i Kościele. W grudniu w czerwonych czapkach rozdawali gorącą herbatę oraz kanapki dla osób przebywających w kryzysie bezdomności.


Pomoc ubogim 6 grudnia 2016 roku.

Gdy na ekrany kin wszedł hollywoodzki film Mela Gibsona „Przełęcz ocalonych” o adwentyście Desmondzie Dossie, z teatru wynajęto stroje wojskowe z epoki, hełmy, wydrukowano też okazjonalne koszulki o treści „Desmond uratował 75 osób – Jezus uratował nas wszystkich”.


Happening na Rynku Głównym

Specjalne wydanie Znaków Czasu rozdawano zarówno na Starym Mieście, jak i w krakowskich kinach studyjnych i multipleksach (Cinema City, Multikino). Dość szerokim echem w świecie adwentystycznym odbił się krakowski chrzest dziewczyny, która pierwszy raz o Kościele usłyszała… właśnie w kinie! O jej historii pisał m.in. Adventist Review.


Karolina oraz Monika Bajor podczas rozdawania magazynu o Desmondzie Dossie w jednym z krakowskich multipleksów.